czwartek, 16 lutego 2017

III dzień głodówki

Nie napisałam drugiego dnia, bo nie miałam siły. Czułam się zawładnięta obsesją zjedzenia czegokolwiek plus ogólne osłabienie. Jak byłam na spacerach dwóch było lepiej. W Słońcu cieplutko. W ogóle nie cierpię na chłód, który towarzyszy ludziom na głodówkach- może to fakt, że jestem na witarianizmie.
W nocy spałam przerywanie. Nie pamiętam co mi się śniło. Jak wstałam czułam pobudzenie, ale strasznie kręciło mi się w glowie i momentalnie oblały mnie siódme poty. Dzień minął spokojnie. Wieczorem zrobiłam kąpiel oczyszczającą od pasożytów zgodnie z tym przepisem  http://pasozyty.net/porady/ziola.html(oprócz tego, że pierwszy wywar był zrobiony tzw. surowy, czyli moczenie i podgrzanie do 40 stopni celcjusza no może wyszło mi 45 stopni). Efekt, wychodziły ze mnie mini mini czarne kropki, niby wągry, ale to nie były wągry. Najzabawniejsze (dla mnie niekoniecznie), że po tej kąpieli myślałam, ze coś wysadzi mi jelita, tak mnie boli brzuch- teraz trochę mniej, ale boli aż do żołądka i woła organizm jeść.
Jutro zaczynam fazę zielenina bez cukru + herbatka z wrotyczu (na surowo ;))

Pozdrawiam Was serdecznie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz